Schleswig-holsteinische Landeszeitung, 16.Oktober 1999
Kometa, ktora za szybko wygasla
Uwe Herms
Z Monachium dociera wiadomosc, ze pisarz Udo Steinke zmarl w wieku 57 lat. W Szlezwiku-Holsztynie byl dobrze znany, poniewaz w latach 80-tych mieszkal w Husum.
Nagla smierc spowodowana zawalem serca pasuje do tego pisarza, ktory w roku 1980 wylonil sie ze swoim pierwszym, powalajacym tomem opowiadan “Ich kannte Talmann” a kilka lat pozniej znow wygasl. Do roku 1986 pojawilo sie 5 kolejnych ksiazek pisarza, ktore napisal, tak jak zyl, energicznie i szybko. W tym czasie malejacy oddzwiek i krytyczne niezrozumienie wystraczajaco go wykonczyly i zniechecily.
Moznaby nawet zaryzykowac stwierdzenie, ze w koncu peklo mu serce. W miedzyczasie zarabial na chleb jako wspolpracownik Zentrali Instytutu Goethego w Monachium.
Udo Steinke urodzil sie w Lodzi w 1942 r, dorastal kolo Lipska. Armia ludowa wyksztalcila go na spadochroniarza i komandosa. Dlatego wydaje sie parsdoksalne, ze studiowal literaturoznawstwo a Wolfgangowi Borchertowi poswiecil swoja prace doktorska. W 1968r, podczas podrozy sluzbowej do Monachium, zdecydowal, ze nie wroci do NRD.
Nadzwyczajna inteligencja i witalnosc Steinkego oraz zaangazowanie w sprawy innych sprawily, ze wiele przezyl. Z tego zycia na wysokich obrotach czerpal material do swoich opowiadan. Jako autor niemiecko-niemiecki, powinien byc Steinke na nowo odkryty. Trudno dostac dzis jego ksiazki. Przynajmniej powiesc o obozie koncentracyjnym "Horsky, Leo oder Die Dankbarkeit der Mörder“ (1982), oraz zbiory opowiadan "Doppeldeutsch“ und "Ich kannte Talmann“ powinny zostac ponownie wydane.Sposob, w jaki Steinke pisze swoje opowiadania, jakby od reki, bez zastanowienia, wydaje sie bardziej wspolczesny i blizszy nam niz byl w latach 80tych.
Kto go znal, bedzie go oplakiwal, a jego smierc odbierze jak straszne „Momento mori“. Kto go nie znal, powinien miec przynajmniej szanse, przeczytac jego dziela.